no dzisiejszy dzien byl...BEKOWy ma maxsa..
takiej beki i szajby to ja juz dawno nei mialam..
oczywiscie..sprawdzilo sie ze nasza Grupa...
byla najleprza...i najBekowniejsza....
najpierw..czekalismy 2 h na autobus...03...
i na przystanku...juz sie zaczelo...
tak sie smialam i wydurnialam..ze teraz napieprza mnie brzuszek...
iza miala troche zwale...ale reszta byla chcetna na szajbowanie...
potem w autobusie...bylo ciasno..i goraco..a na dodatek...
Sroka stala za mna i wieszala mi sie na torbie...
tak jej jebalo z pyska ze myslalam ze ktos za mna robi kupe...
ale na szczescie byl olszi i adi...ktorzy wyratowali mnie z opresji....:)...wielkie dzieki...
a jak juz dotarlismy do tego lasu...
no co tu mowic..jednym slowem...MASAKRA...w dobrym tego slowa znaczeniu...:)
jeden wieki smiech...i masa glupich pomyslow...
jak zwykle ja i adi udawalismy...on "ksiedza" a ja "zakonnice"
BEKA BEKA I JESZCZE RAZ BEKA...
wszystko bylo by ZAJEBISTE...jak cholera...
gdyby nie to ze nie widzialam..."jego"..
i mi go brakowalo:).....
bo "DZIEN BEZ NIEGO TO DZIEN STRACONY"
CHOCIAZ TEN DZIEN NIE BYL DO KONCA stracony...
bo jak ma sie Beke to dzien nigdy nie jest stracony....
ale ...lepiej by bylo gdybym go widziala w tym zajefajnym dniu...
dawno juz sie tak nie SMIALAM....
pozdrawiam wszystkie zwierzaki...z mojej klasy...(z wyjatkiem paru nudziazy)
no i oczywiscie "jego" ktorego bardzo lubie:):):)